U mnie to garyoldmania zaczê³a siê w³aœnie od tego filmu. Przerzuca³am sobie kana³y w tv i przypadkowo zatrzyma³am siê na jakimœ, gdzie zaczyna³ siê w³aœnie "Mroczny cieù sprawiedliwoœci". Z ka¿d¹ minut¹ ogl¹dania nabiera³am przekonania, ¿e Gary Oldman jest kadydatem na mojego ulubionego aktora. Opêta³ mnie i zniewoli³ t¹ rol¹. Piêknie ukaza³ te moralne rozterki Bena. I ca³¹ wêdrówkê od nieco bezczelnego gówniarza do dojrza³ego moralnie cz³owieka. "Geniusz" pomyœla³am sobie. Ta chora relacja z Martinem jest przera¿aj¹ca. Sceny, które najbardziej zapad³y mi w pamiêÌ: gdy Ben znajduje cia³o w parku i wpada w panikê, gdy Ben kocha siê z Ellen, i przeplatane jest to gr¹ w squasha (ta wœciek³oœÌ!) oraz nerwowa koùcówka filmu z Martinem i Benem na sali s¹dowej. Lubiê tê rolê. Faktycznie doœÌ mroczna. Lubiê, gdy Gary pokazuje siê w filmie jako postaÌ moralnie niejednoznaczna, pogubiona trochê (co nie znaczy, ¿e nie lubiê Jego czarnych charakterów ;) ).