Lubicie poezję? Tutaj można wypowiadać się na ten temat do woli
___________________________________
Ja lubię. W zasadzie kocham. Siła jaka tkwi w słowie jest niezwykła. A gdy ktoś potrafi ze słów budować piramidy - niezwykłe jeszcze bardziej. Moimi ulubionymi poetami są: Morrison, Wojaczek, Gałczyński, Leśmian, Buczkówna, Ezra Pound, Plath, Blake, Stachura. Oczywiście również Cave! Lubię ponadto (choć nie znam bardzo dobrze) Mastersa, Robinsona, Keatsa... Zresztą lista jest długa. A propos Mastersa i Robinsona: kilka ich wierszy chciałabym usłyszeć w interpretacji Nicka Cave'a (kojarzą mi się trochę z Balladami Morderców, z tą różnicą, że nie są akurat konkretnie o śmierci, a o życiu właściwie). Te utwory to Doc Hill, Margaret Fuller Slack, Abel Melveny, Lucinda Matlock, Miniver Cheevy, Richard Cory... Fajnie by było, gdyby Nick coś z nimi zrobił... Zwłaszcza, że są w jego stylu dość.
A jest taki dziwny wiersz imagisty Ezry Pounda... Poezja Pounda zawsze mi się wydawała jedną wielką łamigłówką...
Tytuł: In the Station of the Metro
The apparition of these faces in the crowd
Petals on a wet, black bough
[tłumaczenie nieprofesjonalne ;)
Na stacji metra
Wszystkie te oblicza widoczne w tłumie
płatki na mokrym, czarnym konarze] - i o co tu teraz chodzi? ja już doszłam do tego, ale wymagało to czasu i wysiłku
Offline
Tak się składa, że na Literaturze Amerykańskiej miałam wykładowce poetę, i głównie poezję omawialiśmy... Jakoś tak mi Amerykańsk poezja nie podchodzi za to bardzo lubię polską poezję wojenno-powojenną... Różewicz, Baczyński, Borowski lubię też poezje Cypriana Kamila Norwida.
Offline
My niestety nie mieliśmy wykładowcy poety tylko tłumacza literatury, ale ciekawie mówił o poezji. I miał dość oryginalny punkt widzenia, co często wywoływało pełne skonfudowania spojrzenia studentów... Jednak ja dzięki niemu polubiłam niektórych poetów amerykańskich. A jeśli chodzi o Baczyńskiego, to bardzo mnie porusza jego twórczość. Nie znam jej tak dobrze, jednak uważam, że był bardzo wrażliwy językowo. Mimo, iż mam taki pogląd, że najpiękniejszym językiem dla poezji jest angielski, to jednak czegoś takiego nie dałoby się nigdy w języku angielskim stworzyć:
Znów wędrujemy ciepłym krajem
Malachitową łąką morza
Ptaki powrotne umierają
Wśród pomarańczy na rozdrożach
Na fioletowo-szarych łąkach
Niebo rozpina płynność arkad
Pejzaż w powieki miękko wsiąka
Zakrzepła sól na nagich wargach
A wieczorami w prądach zatok
Noc liże morze słodką grzywą
Jak miękkie gruszki brzmieje lato
Wiatrem sparzone jak pokrzywą
Przed fontannami perłowymi
Noc winogrona gwiazd rozdaje
Znów wędrujemy ciepłą ziemią
Znów wędrujemy ciepłym krajem
Jeden z najpiękniejszych wierszy, jakie miałam okazję przeczytać... Mistrzostwo poetyckie. Albo Ballada o wisielcach (pamiętam wrażenie jakie na mnie zrobiła, gdy przeczytałam pierwszy raz). Baczyński potrafił wydobyć magię ze słów. Podobnie jak Leśmian.
Offline
GARYOLDMANIAK
hmm co do poezji to najbardziej lubie tą wymyśloną przez dzieciaki ostatnio prawie sie nie załamałem jak roadio zaczęło odbierać mi tylo jedną stację i to nie tą z muzyką na okrąło niestety, tylko taką z poważnymi rozowami ...naszczęście to nie było radzo Maryja :] tylko 1. Ale nie było tak źle bo natrafiłem na ciekawą audycje. Były tam wierszyki dziecków o swoich rodzicach. Niektóre bardzo śmieszne uśmiałem sie jak nigdy słuchając wytworów ich wyobraźni, ale i były poważniejsze...nie wiem czemu większość takich ponurych i z żalem odnosiła się do OJCÓW ? hmmm
Offline