Mój angielski istnieje w fazie tzw. prawie rozwiniętej nigdy nie czytam w oryginale, chyba bym się zamęczyła. Slyszalam o tym projekcie, czy ogólnie o książkach w internecie, ale ja wolę tradycyjną wersję - sama nie wiem, jakoś tak lepiej się czuję, lubię przeglądać kartki, lubię dotyk starego pergaminu, lubię obwoluty, podpisywanie książek. Cokolwiek czytane w internecie nie robi na mnie takiego wrażenia. Hm, nigdy się nad tym nie zastanawiałam, choć Woolf faktycznie jest dołująca, nieco depresyjna, może nawet więcej niż nieco. Ale lubię i cenię jej prozę, szczególnie właśnie wtedy, gdy mam ,,melancholijny" nastrój.
Offline
GARYOLDMANIAK *
woolf .. ło dżizas.. 'to the lighthouse' mnie dobijalo na studiach.. jak dlugo mozna kurde jakies rajtki robic??
a ja sobie czytam teraz ostatnia czesc trylogii pullmana "mroczne maretie", czyli 'bursztynowa lunete'.
polecam wszystkim, ktorzy widzieli to kiczowate pociete cos [bo tego sie filmem nie da nazwac:/], czyli 'zloty kompas'
jak czytalam 'zloty..' [pierwszy tom trylogii], to mialam wrazenie, ze to jest zupelnie inna opowiesc niz to, co w so-called 'filmie' bylo..
mmm... project gutenberg.. znana stronka:>
chociaz pewnioe czesciej w uzyciu jest sparknotes;)
Offline
Widzę, że tu nie znajdę dużo fanów Woolf No cóż w końcu to strona Gary'ego nie ma co narzekać.
A chciałam się zabrać za trylogię Pullmana, tylko film mnie zniechęcił (trochę głupio wyszło, sama nie wiem czemu tak się nastawiałam ;/ ), no ale skoro polecasz... wybiorę się do księgarni, obecnie obowiązkowo brnę przez ,,Potop" (fascynująąąąca lektura) i przez ,,Eragona" Paolini'ego - tym razem z nieprzymuszonej woli. I powiem wam, że o wiele bardziej wciąga niż historia tego pana szlachcica
Offline